piątek, 13 listopada 2015

A very long games week - PGA i WGW 2015


A więc: to jest miejsce na moją trzecią relację z dwóch tygodni, na jakie złożył się wyjazd na PGA oraz Warsaw Games Week. Jako, że to moja własna przestrzeń, a sama forma luźnych przemyśleń pozwala mi na więcej, postaram się opisać powyższe wydarzenia w formie swobodnej relacji. Bez obaw, nie będę pisał o wszystkim, ale postaram się jak najwięcej streścić z obu imprez. Większość zdjęć z artykułu już pewnie widzieliście, ale to dobre miejsce, żeby je zebrać. Zapraszam do czytania. 

Aby dojechać na start PGA około 10, nasza podróż zaczęła się o godzinie 5.00 na warszawskim Grochowie. Ponieważ już na starcie źle oceniliśmy nasze możliwości dotarcia na dworzec komunikacją miejską, wyprawa rozpoczęła się nieco nerwowo. Do tego, nasz redakcyjny kolega postanowił się pojawić dokładnie o godzinie odjazdu autobusu, a odrobinę wcześniej wysłać nam złe bilety, co jeszcze dołożyło emocji na samym początku wycieczki (mina kierowcy zamykającego drzwi do busa, któremu tłumaczysz, że kolega na pewno przyjdzie – bezcenna). Kiedy dotarliśmy do Poznania, byliśmy już nieco spokojniejsi po przebytej drzemce, a przed nami rysowała się perspektywa uczestnictwa w trzech dniach największego w Polsce święta graczy. 

Wejście na targi i odbiór akredytacji przebiegł bezboleśnie – po kilkunastu minutach wkroczyliśmy na pierwszą halę PGA. Atmosfera pierwszego dnia była nieco luźniejsza, z racji tego, że był on przeznaczony dla mediów, wystawców i uczestników, którzy zdecydowali się dopłacić za tę przyjemność. Nasze pierwsze kroki skierowaliśmy do stanowiska Nintendo, ponieważ drugiego dnia targów mieliśmy prowadzić warsztaty na scenie i chcieliśmy się przywitać z przedstawicielami polskiego dystrybutora firmy. Atmosfera była bardzo miła; widać było też, że Nintendo wyraźnie stawia na swoje najmocniejsze tytuły multiplayerowe, oraz zachęca do turniejów organizowanych na na ich scenie. Oprócz tego dało się zauważyć wszechobecnego Mario Makera i dużo customowych poziomów, z którymi gracze walczyli również na scenie.


Potem ruszyliśmy dalej, aby zobaczyć co jeszcze mają do zaoferowania poznańskie targi. Po kilkudziesięciu minutach zwiedziliśmy już większość hal, choć przy paru stanowiskach spędziliśmy trochę więcej czasu. Głównie uwagę przykuwała rozbudowana strefa Xbox, gdzie mogliśmy pograć w Rise of the Tomb Raider oraz kilka najnowszych tytułów na Xbox One. Dobre wrażenie na mnie zrobiła też scena przygotowana przez CDProjekt, na której oczywiście był promowany najnowszy dodatek do Wiedźmina 3, ale też trwały turnieje papierowego gwinta, można było też spotkać twórców gry. Bardzo silnie na PGA zaznaczyli obecność producenci i specjaliści od sfery PC – byliśmy na konferencji Alienware, gdzie miał miejsce pokaz ich Steam Machine oraz kilku nowych laptopów przeznaczonych do grania (z możliwością rozszerzania o zewnętrzne karty graficzne, co pozwoliło uruchomić na komputerze przenośnym m.in. Wiedźmina 3 w 4K). Poznań Game Arena miało charakter przede wszystkim społecznościowy. Może do tego przyczyniła się konferencja GIC, na którą tłumnie przyjechali przedstawiciele branży, a może wyjątkowy GameJam w poznańskim teatrze, mający miejsce tuż przed targami i oferujący możliwość wyróżnienia się przedstawicielom młodego, polskiego devu (zawodnicy reprezentujący warszawski Polygon byli oczywiście obecni). Prawdopodobne jest także, że po prostu na PGA przyjechało więcej ludzi z pasją: graczy, cosplayerów, dziennikarzy, którzy pomimo tego, że na poznańskich targach nie było dużo nowości, postanowili sami dobrze się bawić i uczcić największe polskie spotkanie graczy. Utwierdziła mnie w tym przyjemna atmosfera; widać było zainteresowanie zwiedzających, nawet jeśli to właśnie społeczność sama w sobie była główną atrakcją. 
 
Po pierwszym dniu targów, postanowiliśmy przejść się ulicami Poznania; zjeść coś i spędzić miło czas. To wyjątkowo ładne miasto, odrobinę spokojniejsze od stolicy – można odnieść wrażenie, że życie toczy się tu nieco wolniejszym tempem, nawet w trakcie targów. W komunikacji jest mniejszy tłok, podobnie, zresztą jak na ulicach; a przede wszystkim nie widać wściekle pędzących ludzi dzień i noc. Udało nam się przejść po centrum miasta i obejrzeć trochę rzeźb, pójść na spacer na poznańską Cytadelę. Pomimo, że wyruszyliśmy późno w piątek wieczorem, było dość ciepło, a na miasto opadła gęsta mgła, która nadała jeszcze więcej uroku brukowanym uliczkom przy starówce i alejkom w parkach. Jeśli zastanawiacie się nad spędzeniem kilku dni w Poznaniu – polecam, to naprawdę ładne miasto, spokojne i idealne na długie, wieczorne spacery.

Drugi dzień targów to w zasadzie jeden szybki oddech; od porannego biegu do tramwaju i pośpiesznej jazdy na MTP, aby zdążyć na wykład, który mieliśmy o jedenastej, przez ostatnie poprawki w prezentacji do wykładu na pięć minut przez startem prelekcji, pośpieszne zwiedzanie reszty targów i oglądanie konkursu cosplayu, a także rozgrywek w World of Tanks na największej scenie PGA. Po otwarciu dla wszystkich zwiedzających teren Międzynarodowych Targów Poznańskich zapełnił się jeszcze bardziej, a tłumy chętnych do zobaczenia wszystkiego graczy sprawiły, że poruszanie się między halami stało się nieco trudniejsze. Wieczór tego dnia upłynął na pisaniu i porządkowaniu materiałów, które zebraliśmy podczas tworzenia relacji; na szczęście udało nam się zmusić hotelowe wi-fi do działania, w sam raz, aby cokolwiek opublikować. 

Ostatni dzień PGA to już tylko robienie ostatnich zdjęć, odwiedziny w kilku miejscach, o które wcześniej nie udało nam się zahaczyć i moja próba dorwania do zdjęć jak największej ilości cosplayerów z Borderlands. Tego dnia więcej czasu poświęciliśmy na wycieczkę do Muzeum Narodowego w Poznaniu i ostatnie spacery po mieście. Muzeum okazało się przyjemnym zaskoczeniem, eskpozycje były moim zdaniem dużo ciekawsze niż to, co mają do zaoferowania warszawskie muzea. Jest po prostu ciekawiej i ładniej, a sam podział oraz rozmieszczenie poszczególnych artystów sprawia, że zwiedzający doświadcza w naprawdę estetyczny sposób wycieczki przez (głównie polską) galerię obrazów. Miłym akcentem była możliwość zobaczenia obrazu Moneta „Na plaży w Pourville”, który jest jednym z najważniejszych dzieł obecnych w poznańskim Muzeum Narodowym. Po wizycie w muzeum wybraliśmy się jeszcze na krótki spacer i obiad, po czym skierowaliśmy nasze kroki na dworzec, bowiem zbliżał się czas powrotu do Warszawy. 

W Warszawie czekało na mnie zaledwie parę dni, które zostały do Warsaw Games Week. W tym czasie musiałem dopiąć resztę spraw organizacyjnych związanych z warsztatami i przekazać w kilku formach relację z pobytu w Poznaniu. Nawet się nie obejrzałem, kiedy nadszedł dzień nowej, warszawskiej imprezy związanej z grami. Nie miałem za dobrych przeczuć – kiedyś w hali Expo na warszawskiej Woli były już organizowane targi Playstation Experience/Expo, których przebieg i koniec był fatalny. Ale, w końcu to rok, w którym wyszedł trzeci Wiedźmin, a w Polsce wszyscy rzucili się do tematyki growej i okołogrowej, może będzie znacznie lepiej prawda?

Nie jest tajemnicą, że Sony olało Poznań, aby się lepiej przygotować do Warsaw Games Week, co jest co najmniej dziwne, bo na PGA było znacznie więcej ludzi i przedstawicieli społeczności graczy. Kiedy dotarłem na Warsaw Games Week, zrozumiałem dlaczego. Sony miało tu do dyspozycji prawie całą jedną halę, która stanowiła połowę całej przestrzeni targowej. Druga hala została oddana wszystkim innym, którzy musieli się jakoś zadowolić. No cóż, tak bywa, trzeba sobie radzić. Prelekcja dla Nintendo odbywała się pierwszego dnia około 17. Przygotowania zaczęliśmy już o godzinie 16. 

Po występie na Nintendo Stage ruszyłem, aby obejrzeć resztę WGW. Niestety, jedyne wrażenie jakie odniosłem to przykre zaskoczenie – Warsaw Games Week przypominał bardziej wydarzenie reklamowe, którym obecność i programy marketingowe wzięły górę nad społecznością. Na Poznań Game Arena mieliśmy możliwość zwiedzenia 1 hali, która była poświęcona tylko i wyłącznie twórcom indie - to fenomen w skali kraju i świata, ponieważ nigdzie indziej twórcom niezależnym nie jest dawane tak duże pole do popisu, które zresztą zostało przez nich doskonale wykorzystane. Na Warsaw Games Week mieliśmy do czynienia z natarciem marketingowym ze strony Sony i Ubisoftu, próbę konkurencji ze strony Microsoftu, a na wszystko inne zabrakło miejsca. Na przykład na co? Choćby wspomnianą scenę niezależną, z czego można wnioskować, że Indie powoli zaczyna być kłopotliwe dla gigantów, ale także na zwykłego gracza, który chce przyjść porozmawiać o grach, poznać innych graczy – poczuć się częścią społeczności; na WGW można było jedynie poczuć się częścią tłumu czekającego pod sceną Sony na gifty. To trochę smutne, zwłaszcza, że od dawna marzy mi się w moim rodzimym mieście miejsce/impreza, która wreszcie pokaże stołecznym graczom, że i oni mogą wspólnie zaistnieć na eventowej mapie Polski. Niestety to się Warsaw Games Week nie udało – pomiędzy problemami organizacyjnymi, fatalną obsługą i chamskim marketingiem ogromnych firm, które w panice chcą ukryć, że zaczęły zjadać własny ogon. 


Tak zakończył się październik, dość istotny miesiąc na mojej mapie tego roku. Miałem napisać bardziej osobiście, tak bliżej do notek, ale nie wiem czy mi to wyszło. To ostatnie momenty przyjemnej polskiej jesieni, która czasem zamiast oblać Cię zimnym deszczem i przewiać przejmującym wiatrem, potrafi otulić przytulną mgłą i zabrać na spacer w zaskakująco ciepły wieczór. Wizyta w Poznaniu to prawdopodobnie najmilszy okres tego roku. Prawdę mówiąc listopad to główny powód takiej daty publikacji tego tekstu, ale czasem każdy potrzebuje zaszyć się pod kołdrą z padem (Bloodborne so much) i ciepłą herbatą; nie pisać, nie myśleć – tylko przeczekiwać tę gorszą jesień, która przychodzi po tej przyjemnej i, nie oszukujmy się, nie ma żadnych hamulców, aby nas zmoczyć deszczem, przewiać i sprawić, że nawet kilkuminutowe oczekiwanie na przystanku zamieni się w wieczność. To prawdopodobnie najdłuższy tekst, z racji tego, że powstawał kilka tygodni, więc możecie go czytać równie długo. Albo wcale. 













Zapraszamy na nasz profil na Facebooku po codzienne aktualizacje: klik.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

masz ochotę coś napisać? napisz.

Obserwatorzy