poniedziałek, 4 stycznia 2016

O Nowym Roku


Początek stycznia, poniedziałek, wcześnie. Na twarzach ludzi w komunikacji miejskiej maluje się lekkie niedowierzanie - właśnie zaczęli swój kolejny, nowy rok. Ten przełomowy ranek, zdawałoby się, wygląda dokładnie tak samo, jak wszystkie inne, poza tym, że jest minus piętnaście i nie tylko palący mają przejebane na przystankach. 

Ludzie stłoczeni w autobusie są wyraźnie zawiedzeni - w końcu to kolejny rok, kolejna szansa, żeby coś zmienić w swoim życiu - to nie zdarza się codziennie. A jednak, tak samo jak w 365 innych dni stoją poupychani w niczym nie różniącym się od poprzednich autobusie. Zamiast wypiętych piersi osób dumnie realizujących swoje postanowienia, widzimy smutek i nieswoje spojrzenia. Część pasażerów jest jeszcze zbyt zaspana lub chora, żeby myśleć o nadchodzącym tygodniu, jednak są wśród nich nieliczni świadomi tego, jaki dzień się właśnie zaczął.

To pierwszy poniedziałek w roku.

I każdy, po cichu, w duchu liczył na to, że nie nadejdzie. Widzicie, świętowanie Sylwestra, robienie noworocznych postanowień - to tylko i wyłącznie symbole. Nowy rok nie nadchodzi w minutę, nowy kalendarz nie znaczy, że nie powtórzymy błędów przeszłości, a największa zmiana jaka zachodzi w tym okresie w naszych życiach to konieczność postawienia 1 zamiast 12 w dacie. Żegnając poprzedni rok, rzadko kiedy rozliczamy się z tych gorszych chwil, wolimy pamiętać tylko te dobre, a w przyszłego Sylwestra obowiązkowo będziemy musieli usiąść i powiedzieć co zmieniliśmy na lepsze.

Tylko, że to tak nie działa. I pierwszy poniedziałek roku to dowód na to, jak dobrze o tym pamiętamy. Im więcej sobie naobiecujemy, im więcej będziemy oczekiwać, tym bardziej srogo się zawiedziemy, kiedy przywita nas kolejny zwykły dzień, na dodatek dość mroźny i ciemny. 

Nasza pogoń za lepszej jakości życiem zaczyna się zawsze w najgorszym możliwym momencie. Pewnie dlatego, że potem już może być tylko lepiej. Z bólem, więc,  podnosimy kurtki, płaszcze i wychodzimy w ciemność zacząć wszystko od nowa.




Uczę moje dni zmiany perspektywy

W tym akapicie chciałem wyjaśnić te wszystkie ponure obrazy z poprzedniego i spróbować wyjaśnić, że nasze życie to taki cykl, w którym wszystko się powtarza, tylko z różną częstotliwością; że nasza codzienność i praca to dużo więcej niż puste obietnice, bo przecież to właśnie my pchamy to życie do przodu dzień za dniem, a nie nasza noworoczna lista życzeń. Ale to już wiemy - po prostu chcemy móc sobie powiedzieć, co zdarzyło się tu i tam w naszym życiu, zastanowić się dlaczego tak było i co zrobić, żeby na przyszłość było lepiej. Tylko nikt nie wie jak to zrobić, więc stoi/siedzi sobie przygnębiony w pierwszym dniu nowego, lepszego roku, lekko spóźniony do pracy - chciałby powiedzieć, że będzie lepiej, ale boi się zapeszyć.

To kwestia perspektywy, tak naprawdę. W zbyt szerokiej gubimy się, jest w niej za dużo niewiadomych, może być trudna do ogarnięcia i przecież nic nie gwarantuje sukcesu, nawet najlepszy plan. W zbyt wąskiej dusimy się, święcie przekonani, że nasze życie nigdy nie wyjdzie ze sztywnych ram tych kilku nadchodzących dni, a praca, odpoczynek, sen to menu, z którego będzie się składać nasze życie do końca. 

Jak poradzić sobie z problemami z perspektywą? Cóż, każdy z nas ma własną, więc nie jest to łatwe. Radzimy sobie jak najlepiej potrafimy i nawet kiedy nic nam nie wychodzi, to nie znaczy, że nigdy nam nie wyjdzie. Bądźmy dumni, że wyszliśmy po raz kolejny do pracy, że ciągniemy to wszystko dalej i na dodatek, że jeszcze w to wierzymy, że w nowym roku będzie lepiej. Czego sobie i wam, oczywiście z odpowiednią dawką sceptycyzmu, życzę. 



Źródło obrazu: https://pinkshamrockphoto.wordpress.com/

2 komentarze:

  1. Anonimowy1/29/2016

    "Nasza pogoń za lepszej jakości życiem zaczyna się zawsze w najgorszym możliwym momencie.."
    Każdy moment w życiu jest dobry na zmiany, nie ma odpowiednich momentów. Ważne jest to, aby wiedzieć co chce się zmienić. Czy przyniesie to korzyści? Nigdy tego nie wiemy. Kto nie próbuje nic nie ma.. :) Dopóki się walczy jest się zwycięzcą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczę korzyści, tylko siły jakie jeszcze zostały. To nie cel jest ważny, ale droga.
      "Czy to, że jesteśmy zmęczeni nie świadczy o tym, że za nami jest długa droga?"

      Usuń

masz ochotę coś napisać? napisz.

Obserwatorzy