poniedziałek, 14 września 2015

O codziennikarstwie, pisaniu do szuflady

O codziennikarstwie, pisaniu do szuflady




Pisanie codzienne to, prawdopodobnie, jedno z najlepszych ćwiczeń intelektualnych, jakie możemy dla siebie wybrać. Nawet, a zwłaszcza w przypadkach, jeśli nigdy wcześniej nie pisaliśmy. Moim zdaniem, dlatego, że każdy ma do napisania coś ciekawego o rzeczach, którymi się interesuje, lub o których myśli. Umiejętność pisania nie jest do tego potrzebna; co udowadniają tysiące publikacji w sieci i to, często, na poważniejszych stronach niż blogi osobiste. Z tego powodu, nie powinniśmy się przejmować poziomem naszych umiejętności pisarskich, ale, co ważne, starać się zawsze poprawiać poziom tego, co piszemy. 

Wtedy, po napisaniu kilku lub kilkudziesięciu tekstów nasz warsztat zmieni się i sami możemy być zaskoczeni, jak dobrze wychodzi nam wyrażanie się w ten sposób. Najważniejsze jest to, abyśmy nie pisali tylko po to, aby pisać - starajmy się przekazać jakąś myśl albo coś opowiedzieć. Na przykład podejmijmy temat, o którym myślimy już od jakiegoś czasu i sprawdźmy jak będzie wyglądał w formie felietonu, w którym próbujemy nawiązać dyskusje z samym sobą lub postarajmy się opisać sytuację, która zapadła nam w pamięć.


Nawet, gdy nie nic nie przychodzi nam do głowy lub nie potrafimy się przekonać, że jesteśmy w stanie napisać tekst w jakiejkolwiek formie, spróbujmy sobie to udowodnić. Ja, na przykład, mam ogromny problem z listami - nigdy w życiu ich nie pisałem, a jeśli już to ograniczałem się do formalnych form, kiedy tylko musiałem napisać maila, zazwyczaj w sprawach urzędowych albo studenckich. Nigdy nie zastanowiłem się, co oprócz tego jest w stanie wyrazić list i jak wiele tracę, nie używając w ogóle tej formy, nawet elektronicznie – to bardzo przykre, ponieważ w listach rozmawiają ze sobą dwie osoby, zazwyczaj w zupełnie inny sposób niż ma to miejsce na żywo: dla wyrażenia swoich myśli lub uczuć, mogą dowolnie stylizować tekst czy zadbać o jego jakość i jasność. Dzięki temu, pisząc list możemy często uzmysłowić sobie naprawdę co chcieliśmy przekazać danej osobie, przez proces klaryfikacji, który nie miałby miejsca w rozmowie na żywo. Do dziś nie odpisałem na żaden list, który w życiu dostałem, a żałuję, bo po prostu nie wierzyłem, że umiem to zrobić. Bałem się wtedy pisać, nie wierzyłem, że mam cokolwiek do przekazania lub opowiedzenia, a w dzisiejszych czasach ciężko już o list, na który można odpowiedzieć.

Jeśli więc chcemy pisać, nic nie powinno nas zatrzymywać. Przy tworzeniu dla siebie i ćwiczeniu własnego warsztatu nie musimy się martwić się o czytelników. Chciałem zwrócić tu uwagę na popularny problem tzw. "pisania do szuflady". Nie powiem wam, że jeśli nie chcecie pokazywać swoich tekstów, to powinniście na siłę je publikować - nie; jeśli chcecie zostawić swoją twórczość dla siebie, tak też uczyńcie. Ale jeśli chcecie wyrazić się pisząc w jakiś sposób – publikujcie chociażby anonimowo, ponieważ w niektórych wypadkach, tekst jest jedynie początkiem rozmowy o jakimś problemie, a reakcja i konstruktywna dyskusja mogą pomóc rozwinąć temat, który chcieliśmy poruszyć.



W tym celu mamy do dyspozycji Internet: natychmiastowość wydawnicza na miarę każdego jest w naszym zasięgu ręki. Wcześniej napisałem felieton na przerwie o dowartościowywaniu się za pomocą pisania w sieci; ostatecznym przesłaniem tego tekstu miała być oczywista prawda, że każdy to robi i moglibyśmy się przestać za to stygmatyzować nawzajem oraz walczyć ze sobą, a spróbować jaśniej i poprawniej wyrażać o co nam chodzi. W takim wypadku kilka (kilkadziesiąt, kilkaset etc.) osób, które boją się cokolwiek stworzyć, ze względu na dziesiątki komentujących, gotowych wytknąć każdy błąd, mogłyby spróbować wyrazić się za pomocą tekstu pisanego.

Dziś, zachęcam was do tego żebyście coś napisali - do własnego codziennikarstwa. Każdy, prędzej czy później, ma chwilę wolnego czasu, którą chce zabić, a także sprawy, które chce przemyśleć. W takim wypadku poświęćcie tę chwilę i napiszcie o tym co was frapuje. Może to będzie tekst tylko dla waszych oczu, ale, nawet jeśli, to zdziwicie się jak bardzo taka forma wylania myśli czasem pomaga - taka własna, mała terapia, tylko za darmo i całkowicie we własnym zakresie.



codziennikarstwo – termin zmyślony przez autora artykułu, mający wyrazić grafomańską potrzebę pisania codziennie, na pozornie byle jaki temat, tak, jak czynią to setki polskich dziennikarzy nieustannie zalewających sieć swoimi publikacjami, z wiarą w swoje umiejętności równie niezachwianą, jak poczucie służby prawdzie oraz „żetelności” dziennikarskiej. A - rzetelności, przepraszam najmocniej.

Zdjęcia: Lśnienie, reż. Stanley Kubrick






Zapraszamy na nasz profil na Facebooku po codzienne aktualizacje: klik.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

masz ochotę coś napisać? napisz.

Obserwatorzy