niedziela, 13 września 2015

Wojownicy z Coney Island – The Warriors



Wojownicy z Coney Island – The Warriors


Popkultura przez krytyków często jest przedstawiana jako przeciwieństwo kultury wysokiej. Kiedy w kulturze wysokiej, lub elitarnej, twórcy potrzebują lat kształcenia i doskonalenia swojego dzieła do osiągnięcia rozgłosu, kultura popularna jest nieprzewidywalna; jej zasady ciągle się zmieniają, a dzieła dla niej istotne często opierają się kiczu, utartych schematach czy wykorzystywaniu wulgarności i prostoty dla oczarowania odbiorcy. To krytyka, w której jest odrobina prawdy, jednak nie oddaje ona, moim zdaniem, charakteru i największej z zalet kultury popularnej – jej zaskakująca natura wynika z tego, że dyktują ją zmieniające się oczekiwania odbiorców, w ten sposób wpływając na to, co oglądają lub czego doświadczają. To dzięki temu akcydentalność jest tak naprawdę największą zaletą popkultury – dzięki niej, na przykład, możemy cieszyć dziełem takim jak The Warriors.

Nowy Jork to idealne przedstawienie nowoczesnej wersji określenia tygiel kulturowy. W gigantycznym mieście mieszają się przedstawiciele najróżniejszych kultur, wyznań i tradycji społecznych. To właśnie Nowy Jork często jest postrzegany jako stolica Ameryki pod wieloma względami będąc bardziej barwnym miastem niż Waszyngton. Nie bez przyczyny akcja The Warriors jest osadzona właśnie w Nowym Jorku – to idealna scena dla manifestu kulturowego, jakim jest film.
Analizując, lub chociażby próbując ująć, fenomen popkultury jakim jest wspomniany film, można pójść w wielu kierunkach, ponieważ pomimo pozornej prostoty i przypadkowości, której nie można odmówić kulturze popularnej, jest to zadziwiająco skomplikowany obraz. Obraz Nowego Jorku, w którym gangi próbują przejąć władzę. Akcja filmu na samym początku pokazuje jak tytułowy gang Wojowników stawia się na ogromnym zebraniu wszystkich gangów zwołanym przez Cyrusa, przywódcę jednej z największych grup przestępczych w mieście. Cyrus zbiera przedstawicieli wszystkich gangów w jednym celu – chce, by połączyli swoje siły, aby przejąć władzę w Nowym Jorku. Jedna z najbardziej znanych scen filmu to właśnie monolog Cyrusa, w którym gangster przedstawia wizję przejęcia władzy za pomocą liczb – pyta się zebranych czy potrafią liczyć i że razem, wszystkich przestępców w mieście jest ponad 60,000, podczas gdy siły policyjne Nowego Jorku liczą sobie tylko 20,000 funkcjonariuszy. Cyrus niestety zostaje zamordowany, a Wojownicy oskarżeni o ten czyn przez inny gang, w związku z czym stają się najbardziej poszukiwanymi osobami w całym Nowym Jorku, zarówno przez przestępców, jak i przez policję. W tym wszystkim Wojownicy widzą tylko jedną możliwość: wrócić do własnej dzielnicy, Coney Island, zachowując przy tym życie i wolność. 

Wróćmy jeszcze na chwilę do sceny zebrania prowadzonej przez Cyrusa, bo to nią chciałbym się posłużyć jako pierwszym przykładem popierającym tezę, że The Warriors spełnia funkcję, swego rodzaju, manifestu kulturalnego. Na zebraniu są obecni wszyscy przedstawiciele różnych gangów, często z wielu ras i kultur, ubrani w swoje barwy gangu, w sposoby często przerysowane i karykaturalne, dla podkreślenia wydźwięku popkulturowego. Cyrus próbuje przekonać zebranych, że zamiast walczyć ze sobą, co do tej pory robili, mogą być razem siłą nie do zatrzymania. To odnosi się bezpośrednio do grup społecznych i kulturowych z którym można by identyfikować poszczególne gangi. Niestety pomimo osiągnięcia tego, żeby zebrali się w jednym miejscu Cyrusowi nie udaje się nic więcej, ponieważ płaci za to życiem, a zabójca pochodzi z jednego z gangów przybyłych na miejsce. Samo w sobie to jest pewnego rodzaju przekazem, że nie da się zebrać przedstawicieli tylu różnych grup i zmusić ich do współpracy opartej o wizję nowej przyszłości, opartej o jedność. Lecz jeśli to odniesiemy bezpośrednio do ujęcia konfliktów na tle kulturalnym, okaże się, że The Warriors maluje portret człowieka kulturalnego jako barbarzyńcy, prostego rzezimieszka pragnącego wyrazić jedynie własne zdanie. To bardzo ciekawe ujęcie z punktu widzenia antropologicznego, ponieważ istnieje założenie, że pomimo różnych poziomów rozwoju i kierunków, w jakich rozwijają się kultury, proces zasadniczo przebiega podobnie, a inne nurty czy zwyczaje to kwestia odmienności, a nie wyższości. Wobec takiego ujęcia, można zobaczyć metaforę zebrania w The Warriors jako próbę nawiązania dyskusji w społeczeństwie barbarzyńców kulturalnych, która toczy się dokładnie tak, jak można by się było tego spodziewać. Na dodatek cała akcja filmu toczy się w nocy, właśnie wtedy kiedy większość ludzi ma czas na własną działalność społeczną i kulturalną, po pracy, w pewnym dystansie od świata zewnętrznego. Sama policja i obcość miasta ma przedstawiać elementy systemowe w naszym życiu, pracę, władzę czy pozory utrzymania porządku społecznego. To wszystko każdy człowiek często kwestionuje, żyjąc własnym życiem, tak jak wyrażają to jego przekonania i kultura, z której pochodzi lub którą wyznaje.

Losy tytułowej grupy Wojowników są w takim razie metaforą próby przeżycia w zróżnicowanym świecie, który chce narzucić swoje poglądy, a często nawet zabić swoją ofiarę. To bezlitosna rzeczywistość, w której gangi są całym środowiskiem, w którym obracają się bohaterowie filmu. Droga do domu jest dla Wojowników próbą przeżycia i postawienia na swoim podczas, gdy niesłuszne oskarżenie czyni z nich chodzące cele dla każdego gangu czy bandyty w mieście. Starcia z kolejnymi gangami możemy porównać do walki, którą musi stoczyć grupa, aby bronić swojej jedności czy nawet istnienia. 

Motyw wędrówki w tym wypadku skłania Wojowników do podróży przez dzielnice wrogich gangów. W tym dzielnicach następują starcia, w których tytułowy gang musi bronić swojego bezpieczeństwa. Motywy walki nie są paradoksalnie najważniejszymi w całym filmie. Oczywiście, twórcy pokazują szereg starć i bójek, ale robią to w pewien sposób podobnie jak Kubrick w Mechanicznej Pomarańczy, posługując się teatralną choreografią oraz przerysowaną realizacją scen. 

Jednak, nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę, że przedstawiciele konkretnych gangów, mogą również obrazować konkretne grupy wewnątrz popkultury, to nie możemy pominąć jednej z, moim zdaniem, najważniejszych scen filmu, mającej miejsce pod koniec podróży Wojowników. Mówię tu o scenie w metrze, kiedy bohaterowie filmu są w pociągu, który wiezie ich bezpośrednio do domu. W tej sekwencji nie pada ani jedno słowo, a jednak ma ona potężniejszy wydźwięk niż większość dialogów z filmu. Skatowani i poobijani Wojownicy wracają do swojej dzielnicy, są prawie w komplecie i przywodzi im Swan, któremu towarzyszy dziewczyna, z którą wcześniej uciekał przez miasto, Mercy. W pewnym momencie do wagonu, w którym jadą, wsiadają dwie młode pary, w garniturach i sukniach, wracające po nocy spędzonej na mieście do domu. Czyści i zadbani młodzi ludzie symbolizują resztę społeczeństwa, której prawdopodobnie nie sposób odmówić kultury oraz dystynkcji. Gdy pary siadają naprzeciw Swana i Mercy, ta po chwili wymiany spojrzeń z nowymi podróżnymi, próbuje poprawić swoje włosy, ale jej towarzysz powstrzymuje jej rękę. W tym momencie widzimy wzrok Mercy, który wyraża jej zaskoczenie i niezmienną, kamienną minę Swana. 


Ta scena pokazuje, że ze względu przynależności do zupełnie odmiennego kręgu społecznego lub kulturowego, istnieją pewne różnice, ale też równość człowieka, która zasługuje na szacunek bez względu na to skąd pochodzi, ani co robi. W pewien sposób obraz przedstawiony tu ma bardziej ostateczny wydźwięk niż scena finałowa, wydająca się być jedynie uzupełnieniem podróży wojowników. Równość i prawo do różnorodności to motywy, które ciężko ująć w obrazie takim jak The Warriors, jednak wydaje mi się, że to założenie zostało spełnione, choćby przez scenę w pociągu.
Pisząc o popkulturze nie sposób odnieść do stylistyki jaka, w zasadzie, tworzy ten obraz. To karykaturalne portretowanie gangów za pomocą konkretnych uniformów, przerysowanych do granic możliwość, razem z pełnym makijażem, będącym wyrażeniem barw grupy. Tu przywołać możemy chociażby The Baseball Furies, gangu, którego członkowie noszą pełne uniformy graczy baseballowych, kije, a nawet są pomalowani w identyczne sposoby. To akcenty mające wyrazić i podkreślić kulturową (albo popkulturową) różnorodność Nowego Jorku, tak aby widz zapamiętał charakterystyczne zdarzenia łącząc je z miejscem albo wydarzeniem w filmie. Bardzo ważnym elementem stylistycznym The Warriors jest również muzyka, znakomicie dobrana do wydarzeń przedstawionych w filmie (chociażby jeden z utworów użytych w filmie pt. „Nowhere to Run”).

The Warriors jest oparte o powieść pod tym samym tytułem z 1965 roku i jest doskonałym przykładem na ewolucję oraz zmianę medium na potrzeby przekazy kulturowego. Film powstał w 1979 roku, dziesięć lat po kupieniu przez American International Pictures praw do ekranizacji powieści. Obraz kinowy osiągnął ogromną popularność pomimo skromnego budżetu 4 milionów, zarabiając ponad pięć razy tyle oraz otrzymując od publiczności na wiele lat status filmu kultowego. Ogromne znaczenie w tym przypadku ma obraz społeczeństwa oraz kultury amerykańskiej w tamtym okresie; odpowiednio dla powieści środek lat 60, a dla filmu końcówkę lat 70; chodzi mi tu przede wszystkim o wybuch nurtów kontrkulturowych w latach 60 i towarzyszącą temu rewolucję społeczną, a także o rewolucję obyczajowo-seksualną lat 70, a także genezę ruchów anty-wojennych (lub dzieci kwiatów, jak kto woli) mającą miejsce na przełomie tych dwóch dekad. The Warriors jest poniekąd komentarzem podkreślającym te dwie dekady w społeczeństwie i kulturze amerykańskiej; nie jest to na pewno wesoła metafora, ale też wyjątkowo barwna.  

Końcowym akcentem artykułu o Wojownikach musi być gra. Otóż w 2005 roku, drobne czterdzieści lat od powstania powieści i dwadzieścia sześć od powstania filmu, Rockstar Games opublikowało grę, która powstała w wyniku zakupu praw do The Warriors przez firmę, która znana jest ze stworzenia serii tytułów o kradzieży samochodów. Rockstar, a właściwie Sam i Dan Houser, nigdy nie ukrywali swojej miłości do dziedziny filmowej, a w związku z tym powstało, między innymi, The Warriors. To gra oparta na filmie, będąca w dużej mierze brutalnym street-brawlerem, jednak zachowującym najważniejsze motywy i stylistykę filmu. Została wydana na PS2 i oceniona bardzo dobrze przez krytyków, jednak pozostała tytułem nieco niszowym, schowanym w cieniu popularności GTA i innych pozycji wydawanych przez firmę. A szkoda, bo jest wyjątkowo dobra i na dodatek służy jako kolejny argument do stwierdzenia tego, że kultura żywi się sama sobą i co jakiś czas przetwarza swój materiał źródłowy wykorzystując do tego nowe medium.




 
Zapraszamy na nasz profil na Facebooku po codzienne aktualizacje: klik.   



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

masz ochotę coś napisać? napisz.

Obserwatorzy